Warsztat twórczy Lu.
Ćwiczenie 2. Skamieniały
tłuszcz wytopiony w formach glinianych.
Wersja dla niewidomych choć
widzących.
Zalecam Czytelnikom równolegle
otwarcie strony poprzedniego eseju, tam zamieszczone są czyste fotografie, bez znaczników. Przepraszam, po zamieszczeniu kilku
fotografii na stronie, edytor zdycha (na granicy zasięgu).
Jako osoba zaprzyjaźniona mogłem patrzeć Lu na ręce podczas tworzeniu płaskorzeźby. Spróbuję zdać relację z jej pracy krok po kroku.
Wu-Ho wraz z Lu pochowali nad
Bobrem swoje nowo narodzone dziecko, później ojca, postanowili odejść z grupy
(kto czytał, ten wie). Chcieli zapomnieć
przykre chwile, przeprowadzili się do większego siedliska nad stawem między
górami. Potrzebowali zamieszkać w dużej
grupie, tętniącej życiem bez czasu na rozpamiętywanie.
Ale to wcale im się nie
udawało, szczególnie Wu-Ho. Ten
poprzednio zajmował się rozpalaniem i strzeżeniem ognia, był w grupie
człowiekiem zacnym i szanowanym. Dawniej
patrzył w ognisko należące do jego ojca Wu-Hoo, po jego śmierci przejął
obowiązki strażnika ognia i doglądał swojego ogniska. W nowej grupie był tylko jednym z wielu
łowców, wieczorami patrzył w ogień należący do obowiązków innego. I Lu to widziała, widziała posępną twarz
towarzysza. Widziała, że wieczorami Wu
siada coraz dalej od ogniska.
Fot.1. Porcja skamieniałego tłuszczu wytopionego i wyjętego z formy po ugotowaniu;
1. - wgłębienia powstałe podczas dociskania gliny przy robieniu formy,
2. - współczesne ubytki, utrącenia lemieszem,
3. - ślady powstałe podczas gotowania, pomiędzy ścianami formy a porcję gotowała się woda pod dużym ciśnieniem w zamkniętej formie,
4. - pory, którymi odparowywała woda z przetopionego tłuszczu, forma otwarta na gorąco.
Krok 1 – wytapianie
tłuszczu.
Wraz z kobietami z grupy Lu
wielokrotnie przygotowywała do wypieku chleby i placki kukurydziane. Do tego potrzebny był tłuszcz (smalec). Ten smalec można było pozyskać wytapiając surowy
tłuszcz (łój). Jak inne kobiety, porcie
łoju wydzielone z mięsa oblepiała gliną do wysmażenia (wytopienia)w formie, w
ognisku.
Krok 2 – lepienie porcji w
kształt elipsoidy.
Po wysmażeniu rozbijała formę
a zawartość czyli porcje smalcu wylepiała w krążki. Bo w tej grupie kobiety wylepiały porcje
tłuszczu w placki lub obłe krążki (elipsoidy) i Lu wypadało stosować się do
tego zwyczaju.
To była odmienność, w innych grupach widziała tylko porcje wylepiane w kształcie kul lub podłużnych klusek. W tej bardziej lub mniej obłej formie porcje kobiety układały w misce z tykwy lub kawałku formy po gotowaniu i tam porcje oczekiwały na swoją kolej, do wypieków. Krążki układane jeden na drugim lub jeden obok drugiego w misce zajmowały mniej miejsca niż kule i kluski, i to było praktyczne.
To była odmienność, w innych grupach widziała tylko porcje wylepiane w kształcie kul lub podłużnych klusek. W tej bardziej lub mniej obłej formie porcje kobiety układały w misce z tykwy lub kawałku formy po gotowaniu i tam porcje oczekiwały na swoją kolej, do wypieków. Krążki układane jeden na drugim lub jeden obok drugiego w misce zajmowały mniej miejsca niż kule i kluski, i to było praktyczne.
Lu też wylepiała z tłuszczu
płaskie lub obłe krążki ale przy tym zauważyła, że na tych płaskich
powierzchniach można pozostawić ślady – rysować, wygniatać. Można robić wgłębienia, rysy lub dołki,
zupełnie tak samo jak na piasku. To było
jej imaginarium, do zabawy w rysowanie wciągała dzieciaki, bardzo ją za to
lubiły. Ale czy można jak na piasku
stawiać górki? Robiła to wielokrotnie z
dziećmi z grupy, opiekowała się nimi i wymyślała im coraz to inne zabawy aby je
czymś zająć.
Ale na piasku, żeby postawić
górkę wystarczyło nagarnąć piach ze wszystkich stron lub wziąć w dłonie garść
piachu i postawić. Wtedy można było
formować różne kształty a nie tylko rysunki.
To nie udawało się jej z gliną, bo trzeba ją było przyciskać, żeby nie
odpadła i wszystko szło na marne.
Mając na uwadze materiał do
lepienia i rysowania uformowała porcję w kształcie grubego okrągłego placka,
ugniotła spłaszczoną elipsoidę.
Fot.3. Widok plakietki, lewego policzka. Wyraźnie widoczny rysunek lewego oka a powyżej rysa, łuk zarysowany podczas formowania kręgu.
Krok 3 – zagniatanie
obrzeża.
A jakby tak zagniatać porcję
tłuszczu po bokach pozostawiając środek nie ruszony? - pomyślała.
I jak pomyślała, tak
zrobiła. Nagniatając palcami na obrzeże
w czterech miejscach uformowała krzyż z półokrągłymi ramionami. Na środku placka powstało niewielkie bo kilku
milimetrowe wzniesienie. Bardzo jej się
podobał ten kształt ale wzniesienie na środku prowokowało, żeby je czymś
zapełnić. Aż się prosiło, żeby coś z tym
zrobić i Lu od razu pomyślała o Wu-ho i jego umartwieniu. Bo jego umartwienie było także jej
umartwieniem. Musiała zrobić coś, co go
ucieszy.
Fot.4. Widok na wprost;
1.- widoczne zagniecenie elipsoidy, jedno ramię krzyża, obok (z lewej) fragment drugiego, pozostałe ramiona utrącone.
2.- okrąg opisany na śladach formowania kręgu, pomiędzy znacznikami powierzchnia zewnętrzna cylindryczna.
3.- pomiędzy znacznikami pozostała rysa, łuk powstały podczas formowania kręgu,
4.- ślady zdejmowania materiału z lewego policzka i wyrównywania materiału do podstawy.
Fot.5. Widok z boku, tylko w tym oświetleniu widoczny rysunek lewego oka, widoczny też łuk, rysa w podstawie powstała przy formowaniu kręgu.
Krok 4 - formowanie
wzniesienia.
Paznokciami uformowała brzegi
wzniesienia, początkowo zagniatała materiał dociskając paznokciem brzeg
wzniesienia do niższego poziomu a później wprawnym ruchem obwiodła paznokciem
zarys obrzeża wywyższonego kręgu.
Końcem paznokcia, jego
zewnętrzną powierzchnią, wygładziła zewnętrzną powierzchnię cylindryczną na
całym obwodzie. Wykonała cylindryczne kilku
milimetrowe wypukłe wzniesienie, które prosiło się, żeby je zapełnić myślami.
Fot.6. Pozostawione ślady rysunku twarzy;
1.- bruzda znacząca wał nadoczodołowy,
2.- bruzdy znaczące włosy,
3.- śladowy rysunek oka prawego ale widoczne wgłębienie,
4.- usta i pęknięcie przez całą szerokość wizerunku,
5.- bruzda znacząca nos od policzka.
Krok 5 – rysowanie twarzy.
Nieco z prawej od środka
wycisnęła wgłębienie oddzielające policzek od nosa a powyżej wygniotła
oczodoły. Ostrym patyczkiem narysowała w
oczodołach małe okręgi, oczy. Wgłębienie
uwydatniło długi nos, bo ten nos wyróżniał ojca Wu spośród wszystkich. Na wolnej przestrzeni powyżej dwoma rysami
zaznaczyła włosy i kolejnym wgnieceniem zaznaczyła wał nad oczodołem.
Zaznaczyła, to o co ojciec
Wu-Ho bardzo dbał, to też go wyróżniało.
Dwoma rysami a nie więcej, tuż nad oczami i nosem pokryła głowę
włosami. Włosy ojciec przycinał zawsze
odłupkiem na długość palca. Był dumny z
fryzury i charakterystycznym ruchem zagarniał włosy na bok, znad oczu.
Fot.7. Widok z boku, okręgami zaznaczone oczy;
1.- zaznaczona rysa przy formowaniu kręgu.
Krok 6 – poprawki, zmiana
koncepcji - rzeźba głowy.
Przyglądając się stwierdziła,
że przedstawiana twarz jest płaska jak rysunek na piasku, postanowiła coś
zmienić, wszak miała do dyspozycji bryłę a nie płaszczyznę. Wyszła jej twarz, która mogła być twarzą
każdego, nie to miała na myśli. Miała na
myśli głowę czyli bryłę i to głowę konkretnej osoby. Wybierając materiał od wysokości oczodołu aż
po brodę wykonała skrót przestrzenny lewego policzka. Wybierając materiał wyrównywała powierzchnię
do płaszczyzny podstawy plakietki.
Przy tym uszkodziła poprzedni
rysunek lewej połowy twarzy, poprawiła więc wgniecenie oczodołu zacierając przy
tym rysunek oka. Teraz na pochylonej
powierzchni w oczodole narysowała oko powtórnie. Głowa w pół widoku, pół profilu z tłem była
gotowa ale ona o tym nie wiedziała, nie znała tych określeń. Nie znała też
nazwy płaskorzeźba, nie znała się przecież na sztuce.
To był zarys głowy Wu-Hoo, bo
to przecież jego, ojca swego towarzysza miała na myśli. A że bez ust, te jej się nie udały, bo w
czasie nagniatania materiału w miejscu ust ujawniło się pęknięcie. To powstało podczas zagniatania tłuszczu, podczas
formowania wzniesienia.
Fot.8. Widok ogólny;
1.- bruzda znacząca wał nadoczodołowy,2.- przebieg pęknięcia materiału podczas rysowania ust.
Krok 7 – efekty.
Oglądała swoje dzieło z
zadowoleniem, Wu-Hoo był jak ulał.
To nic, że wyszedł jej za
długi nos, był tak charakterystyczny, że każdy by go poznał i te włosy, zawsze
miała ochotę odgarnąć mu je znad oczu, kiedy pochylał się nad robotą. Wu na pewno się ucieszy, myślała.
Wieczorem razem z Wu-Ho
siedzieli kilka kroków za innymi, wokół ogniska. Wszyscy śmiali się i żartowali, Lu sięgnęła
po swoją niespodziankę. Wu był
zaskoczony i uradowany tym, że to jego ojciec i to, jak żywy. Przygarnął Lu do siebie i choć bardzo się
cieszył łzy napłynęły mu do oczu.
Cieszył się, że Lu zrobiła rzecz dla niego tak wielką choć
nietrwałą. Ani on ani Lu nie wiedzieli,
że przetrwa i będzie wielką rzeczą dla mnie.
Mała wielka rzecz i cieszy,
mnie a Was?
Tak po prawdzie, to Lu
wbijając paznokieć dla wykonania ust naruszyła zlepione warstwy tłuszczu. Powstało pęknięcie i Lu pyrgnęła (rzuciła)
plakietkę w krzaki. Ot i co. Ale w głowie i w palcach pra, pra naszej
babki pozostało doświadczenie, to był warsztat twórczy. Jak z niego korzystała? Przecież inwencji jej nie brakowało. Żeby się tego dowiedzieć, muszę wyruszyć w
pole a tam też białe i zimne. Zupełnie
jak za czasów Lu i można by coś ulepić.
W tej części książki
obiecywałem Czytelnikom szczegółowe szczegóły, oto i one:
Wniosek 1; Do wypieków Homo
erectus stosował tłuszcz wytopiony z kawałków tłuszczu (z łoju) wyciętego z
mięsa podczas przygotowywania do gotowania.
Robił to oddzielnie, oblepiał łój gliną tak samo jak mięso i wstawiał
formy w ognisko, do przetopienia. Każden
jeden, co musi lubić chleb ze smalcem i z cebulą wie, że smalec kupiony w
sklepie trzeba przetopić na patelni, najlepiej ze skwarką jaką dla smaku i
dopiero wtedy nadaje się do smarowania chleba.
Ja też muszę to lubić, kupny łój nijak mi nie smakuje.
Wniosek 2; Na różnych
stanowiskach (w różnych obozowiskach lub w innym czasie) różnie kształtowano
porcje tłuszczu po wytopieniu, a to w kule, a to w podłużne kluski albo w
placki, krążki i elipsoidy. I popadło na
mnie, że to rozróżniam …
Opisana historia to projekcja
wyimaginowana w mojej wyobraźni. Ale
projekcja, która powstała na podstawie faktów, artefaktów i zwyczajów naszego
przodka opisywanych wcześniej na tym blogu.
Ja tę twarz poznałem w krzemieniu dzięki Lu – tak powstał przekaz na
wsze czasy.
Homo erectus myślał abstrakcyjnie, także twórczo.
Myślał o tym, co się
stanie, zanim to się stało.
I jest to, na dzień
dzisiejszy, pierwszy i jedyny wizerunek Homo erectusa na świecie, może
uproszczony i abstrakcyjny ale czytelny dla każdego (kto nie jest uczonym). Doświadczenia z lepieniem klusków z tłuszczu
Lu miała już za sobą.
Co jej z tego wyszło? Innym razem.
Lepienie plakietki było dla niej nowym doświadczeniem i nowym
osiągnięciem artystycznym, miała się z czego cieszyć.
Pierwotny materiał tłuszcz
był bardzo twardy i miał twardość (miękkość) wosku.
Musiało już być bardzo zimno,
białe nadchodziło z północy i zachodu, trzeba było szykować się do drogi na
południe, do ciepłych krajów.
Przybysze z północy już
gościli w ich siedliskach, opowiadali, jak wygląda białe i zimne, to był Okres
V - Wielka Wędrówka.
Dla utrwalenia materiału
polecam do przepatrzenia; sosy, drobiny tłuszczu w cieście i ulepione porcje
tłuszczu na stronach książki:
http://czarnyroman.blogspot.com/p/blog-page_2663.html
http://czarnyroman.blogspot.com/p/blog-page_8835.html
P.s. Wszelkie podobieństwo do
osób i zdarzeń jest całkiem zmyślone.
Foto autor Roman
Wysocki
22.10.2014 Bystrzyca Górna
k.Wlenia.