Translate

IV Sztuka - Warsztat twórczy Lu.



Warsztat twórczy Lu.
Ćwiczenie 2. Skamieniały tłuszcz wytopiony w formach glinianych.
Wersja dla niewidomych choć widzących.
Zalecam Czytelnikom równolegle otwarcie strony poprzedniego eseju, tam zamieszczone są  czyste fotografie, bez znaczników.  Przepraszam, po zamieszczeniu kilku fotografii na stronie, edytor zdycha (na granicy zasięgu).

Jako osoba zaprzyjaźniona mogłem patrzeć Lu na ręce podczas tworzeniu płaskorzeźby.  Spróbuję zdać relację z jej pracy krok po kroku.

Wu-Ho wraz z Lu pochowali nad Bobrem swoje nowo narodzone dziecko, później ojca, postanowili odejść z grupy (kto czytał, ten wie).  Chcieli zapomnieć przykre chwile, przeprowadzili się do większego siedliska nad stawem między górami.  Potrzebowali zamieszkać w dużej grupie, tętniącej życiem bez czasu na rozpamiętywanie.
Ale to wcale im się nie udawało, szczególnie Wu-Ho.  Ten poprzednio zajmował się rozpalaniem i strzeżeniem ognia, był w grupie człowiekiem zacnym i szanowanym.  Dawniej patrzył w ognisko należące do jego ojca Wu-Hoo, po jego śmierci przejął obowiązki strażnika ognia i doglądał swojego ogniska.   W nowej grupie był tylko jednym z wielu łowców, wieczorami patrzył w ogień należący do obowiązków innego.  I Lu to widziała, widziała posępną twarz towarzysza.  Widziała, że wieczorami Wu siada coraz dalej od ogniska.
Fot.1. Porcja skamieniałego tłuszczu wytopionego i wyjętego z formy po ugotowaniu;
1. - wgłębienia powstałe podczas dociskania gliny przy robieniu formy,
2. - współczesne ubytki, utrącenia lemieszem,
3. - ślady powstałe podczas gotowania, pomiędzy ścianami formy a porcję gotowała się woda pod dużym ciśnieniem w zamkniętej formie,
4. - pory, którymi odparowywała woda z przetopionego tłuszczu, forma otwarta na gorąco.
Krok 1 – wytapianie tłuszczu.
Wraz z kobietami z grupy Lu wielokrotnie przygotowywała do wypieku chleby i placki kukurydziane.  Do tego potrzebny był tłuszcz (smalec).  Ten smalec można było pozyskać wytapiając surowy tłuszcz (łój).  Jak inne kobiety, porcie łoju wydzielone z mięsa oblepiała gliną do wysmażenia (wytopienia)w formie, w ognisku.
Fot.2. Porcja tłuszczu ulepiona w kształt spłaszczonej elipsy.
Krok 2 – lepienie porcji w kształt elipsoidy.
Po wysmażeniu rozbijała formę a zawartość czyli porcje smalcu wylepiała w krążki.  Bo w tej grupie kobiety wylepiały porcje tłuszczu w placki lub obłe krążki (elipsoidy) i Lu wypadało stosować się do tego zwyczaju.
To była odmienność, w innych grupach widziała tylko porcje wylepiane w kształcie kul lub podłużnych klusek.  W tej bardziej lub mniej obłej formie porcje kobiety układały w misce z tykwy lub kawałku formy po gotowaniu i tam porcje oczekiwały na swoją kolej, do wypieków.  Krążki układane jeden na drugim lub jeden obok drugiego  w misce zajmowały mniej miejsca niż kule i kluski, i to było praktyczne.
Lu też wylepiała z tłuszczu płaskie lub obłe krążki ale przy tym zauważyła, że na tych płaskich powierzchniach można pozostawić ślady – rysować, wygniatać.  Można robić wgłębienia, rysy lub dołki, zupełnie tak samo jak na piasku.  To było jej imaginarium, do zabawy w rysowanie wciągała dzieciaki, bardzo ją za to lubiły.  Ale czy można jak na piasku stawiać górki?  Robiła to wielokrotnie z dziećmi z grupy, opiekowała się nimi i wymyślała im coraz to inne zabawy aby je czymś zająć. 
Ale na piasku, żeby postawić górkę wystarczyło nagarnąć piach ze wszystkich stron lub wziąć w dłonie garść piachu i postawić.  Wtedy można było formować różne kształty a nie tylko rysunki.  To nie udawało się jej z gliną, bo trzeba ją było przyciskać, żeby nie odpadła i wszystko szło na marne.
Mając na uwadze materiał do lepienia i rysowania uformowała porcję w kształcie grubego okrągłego placka, ugniotła spłaszczoną elipsoidę.
Fot.3. Widok plakietki, lewego policzka.  Wyraźnie widoczny rysunek lewego oka a powyżej rysa, łuk zarysowany podczas formowania kręgu.
Krok 3 – zagniatanie obrzeża.
A jakby tak zagniatać porcję tłuszczu po bokach pozostawiając środek nie ruszony? - pomyślała.
I jak pomyślała, tak zrobiła.  Nagniatając palcami na obrzeże w czterech miejscach uformowała krzyż z półokrągłymi ramionami.  Na środku placka powstało niewielkie bo kilku milimetrowe wzniesienie.  Bardzo jej się podobał ten kształt ale wzniesienie na środku prowokowało, żeby je czymś zapełnić.  Aż się prosiło, żeby coś z tym zrobić i Lu od razu pomyślała o Wu-ho i jego umartwieniu.  Bo jego umartwienie było także jej umartwieniem.  Musiała zrobić coś, co go ucieszy.
 Fot.4. Widok na wprost;
1.- widoczne zagniecenie elipsoidy, jedno ramię krzyża, obok (z lewej) fragment drugiego, pozostałe ramiona utrącone.
2.- okrąg opisany na śladach formowania kręgu, pomiędzy znacznikami powierzchnia zewnętrzna cylindryczna.
3.- pomiędzy znacznikami pozostała rysa, łuk powstały podczas formowania kręgu,
4.- ślady zdejmowania materiału z lewego policzka i wyrównywania materiału do podstawy.
Fot.5. Widok z boku, tylko w tym oświetleniu widoczny rysunek lewego oka, widoczny też łuk, rysa w podstawie powstała przy formowaniu kręgu.
Krok 4 - formowanie wzniesienia.
Paznokciami uformowała brzegi wzniesienia, początkowo zagniatała materiał dociskając paznokciem brzeg wzniesienia do niższego poziomu a później wprawnym ruchem obwiodła paznokciem zarys obrzeża wywyższonego kręgu.
Końcem paznokcia, jego zewnętrzną powierzchnią, wygładziła zewnętrzną powierzchnię cylindryczną na całym obwodzie. Wykonała cylindryczne kilku milimetrowe wypukłe wzniesienie, które prosiło się, żeby je zapełnić myślami.
Fot.6. Pozostawione ślady rysunku twarzy;
1.- bruzda znacząca wał nadoczodołowy,
2.- bruzdy znaczące włosy,
3.- śladowy rysunek oka prawego ale widoczne wgłębienie,
4.- usta i pęknięcie przez całą szerokość wizerunku,
5.- bruzda znacząca nos od policzka.
Krok 5 – rysowanie twarzy.
Nieco z prawej od środka wycisnęła wgłębienie oddzielające policzek od nosa a powyżej wygniotła oczodoły.  Ostrym patyczkiem narysowała w oczodołach małe okręgi, oczy.  Wgłębienie uwydatniło długi nos, bo ten nos wyróżniał ojca Wu spośród wszystkich.  Na wolnej przestrzeni powyżej dwoma rysami zaznaczyła włosy i kolejnym wgnieceniem zaznaczyła wał nad oczodołem.
Zaznaczyła, to o co ojciec Wu-Ho bardzo dbał, to też go wyróżniało.  Dwoma rysami a nie więcej, tuż nad oczami i nosem pokryła głowę włosami.  Włosy ojciec przycinał zawsze odłupkiem na długość palca.  Był dumny z fryzury i charakterystycznym ruchem zagarniał włosy na bok, znad oczu.
Fot.7. Widok z boku, okręgami zaznaczone oczy;
1.- zaznaczona rysa przy formowaniu kręgu.
Krok 6 – poprawki, zmiana koncepcji - rzeźba głowy.
Przyglądając się stwierdziła, że przedstawiana twarz jest płaska jak rysunek na piasku, postanowiła coś zmienić, wszak miała do dyspozycji bryłę a nie płaszczyznę.  Wyszła jej twarz, która mogła być twarzą każdego, nie to miała na myśli.  Miała na myśli głowę czyli bryłę i to głowę konkretnej osoby.  Wybierając materiał od wysokości oczodołu aż po brodę wykonała skrót przestrzenny lewego policzka.  Wybierając materiał wyrównywała powierzchnię do płaszczyzny podstawy plakietki.
Przy tym uszkodziła poprzedni rysunek lewej połowy twarzy, poprawiła więc wgniecenie oczodołu zacierając przy tym rysunek oka.  Teraz na pochylonej powierzchni w oczodole narysowała oko powtórnie.  Głowa w pół widoku, pół profilu z tłem była gotowa ale ona o tym nie wiedziała, nie znała tych określeń. Nie znała też nazwy płaskorzeźba, nie znała się przecież na sztuce.
To był zarys głowy Wu-Hoo, bo to przecież jego, ojca swego towarzysza miała na myśli.  A że bez ust, te jej się nie udały, bo w czasie nagniatania materiału w miejscu ust ujawniło się pęknięcie.  To powstało podczas zagniatania tłuszczu, podczas formowania wzniesienia.
Fot.8. Widok ogólny;
1.- bruzda znacząca wał nadoczodołowy,
2.- przebieg pęknięcia materiału podczas rysowania ust.
Krok 7 – efekty.
Oglądała swoje dzieło z zadowoleniem, Wu-Hoo był jak ulał.
To nic, że wyszedł jej za długi nos, był tak charakterystyczny, że każdy by go poznał i te włosy, zawsze miała ochotę odgarnąć mu je znad oczu, kiedy pochylał się nad robotą.  Wu na pewno się ucieszy, myślała.
Wieczorem razem z Wu-Ho siedzieli kilka kroków za innymi, wokół ogniska.  Wszyscy śmiali się i żartowali, Lu sięgnęła po swoją niespodziankę.  Wu był zaskoczony i uradowany tym, że to jego ojciec i to, jak żywy.  Przygarnął Lu do siebie i choć bardzo się cieszył łzy napłynęły mu do oczu.  Cieszył się, że Lu zrobiła rzecz dla niego tak wielką choć nietrwałą.  Ani on ani Lu nie wiedzieli, że przetrwa i będzie wielką rzeczą dla mnie.
Mała wielka rzecz i cieszy, mnie a Was?

Tak po prawdzie, to Lu wbijając paznokieć dla wykonania ust naruszyła zlepione warstwy tłuszczu.  Powstało pęknięcie i Lu pyrgnęła (rzuciła) plakietkę w krzaki.  Ot i co.  Ale w głowie i w palcach pra, pra naszej babki pozostało doświadczenie, to był warsztat twórczy.  Jak z niego korzystała?  Przecież inwencji jej nie brakowało.  Żeby się tego dowiedzieć, muszę wyruszyć w pole a tam też białe i zimne.  Zupełnie jak za czasów Lu i można by coś ulepić.

W tej części książki obiecywałem Czytelnikom szczegółowe szczegóły, oto i one:
Wniosek 1; Do wypieków Homo erectus stosował tłuszcz wytopiony z kawałków tłuszczu (z łoju) wyciętego z mięsa podczas przygotowywania do gotowania.  Robił to oddzielnie, oblepiał łój gliną tak samo jak mięso i wstawiał formy w ognisko, do przetopienia.  Każden jeden, co musi lubić chleb ze smalcem i z cebulą wie, że smalec kupiony w sklepie trzeba przetopić na patelni, najlepiej ze skwarką jaką dla smaku i dopiero wtedy nadaje się do smarowania chleba.  Ja też muszę to lubić, kupny łój nijak mi nie smakuje.

Wniosek 2; Na różnych stanowiskach (w różnych obozowiskach lub w innym czasie) różnie kształtowano porcje tłuszczu po wytopieniu, a to w kule, a to w podłużne kluski albo w placki, krążki i elipsoidy.  I popadło na mnie, że to rozróżniam …

Opisana historia to projekcja wyimaginowana w mojej wyobraźni.  Ale projekcja, która powstała na podstawie faktów, artefaktów i zwyczajów naszego przodka opisywanych wcześniej na tym blogu.  Ja tę twarz poznałem w krzemieniu dzięki Lu – tak powstał przekaz na wsze czasy.
Homo erectus myślał abstrakcyjnie, także twórczo.
Myślał o tym, co się stanie, zanim to się stało.
I jest to, na dzień dzisiejszy, pierwszy i jedyny wizerunek Homo erectusa na świecie, może uproszczony i abstrakcyjny ale czytelny dla każdego (kto nie jest uczonym).  Doświadczenia z lepieniem klusków z tłuszczu Lu miała już za sobą.
Co jej z tego wyszło?  Innym razem.  Lepienie plakietki było dla niej nowym doświadczeniem i nowym osiągnięciem artystycznym, miała się z czego cieszyć.
Pierwotny materiał tłuszcz był bardzo twardy i miał twardość (miękkość) wosku.
Musiało już być bardzo zimno, białe nadchodziło z północy i zachodu, trzeba było szykować się do drogi na południe, do ciepłych krajów.
Przybysze z północy już gościli w ich siedliskach, opowiadali, jak wygląda białe i zimne, to był Okres V - Wielka Wędrówka.

Dla utrwalenia materiału polecam do przepatrzenia; sosy, drobiny tłuszczu w cieście i ulepione porcje tłuszczu na stronach książki:
http://czarnyroman.blogspot.com/p/blog-page_2663.html
http://czarnyroman.blogspot.com/p/blog-page_8835.html

P.s. Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest całkiem zmyślone.

Foto autor                                            Roman Wysocki
22.10.2014 Bystrzyca Górna k.Wlenia.
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com