Translate

Homo erectus tu był; Garnki lepił cz. IV-2.

Glina, "przypalone gary" c.d.
Okres IV, z użyciem ognia 1 mln. – 400 tys.lat p.u.

Widok dużej skamieniałej porcji mięsa, spalonej w formie, porcja ok. 2 kG.

Widok tej porcji od spodu.

Widok porcji z boku, nawet nie osmolona, bo pieczona w formie.
Wystający fragment boku porcji, to tu był zawór w formie.
Zbliżenie na ślad otworu od formy.



Oglądając spaloną porcje widzę spalony tłuszcz u góry i u dołu porcji.    Powierzchnie boczne ani nie osmolone dymem, jak przy pieczeniu w ognisku ani na nich śladów spalonego tłuszczu.    To ma oznaczać, mięso zamknięte było w glinianej formie i że odwracał formę w ognisku podczas gotowania.    Żeby mięso było równo ugotowane.    Tak robimy z golonką, szynką – z dużymi porcjami mięsa.   Obracamy je co jakiś czas w garnku, żeby nie przypaliło się od spodu, i żeby równo się obgotowało.    Nasz przodek nie mógł obrócić mięsa, zawartości formy.   Musiał odwracać formę z mięsiwem do żaru i dlatego musiał umieścić zawór z boku formy.    Dopiero wstawiając zdjęcia do tekstu, na powiększeniu zobaczyłem to, co Wy. 
 
Zawór w dużym powiększeniu, widok z zewnątrz formy.
 Zawór z drugiej strony, od wewnątrz, przylepione ziarna z gruntu.
 Widok z boku, widać dużą różnicę średnicy kulki do średnicy otworu.  Została płytko wciśnięta do otworu w formie i "na siłę".  Obrączka to podpórka do zdjęcia.
W śladach spalonego tłuszczu z boku formy odciśnięty jest okrąg, ślad po tym co zrobiła Lu, po otworze na wciśnięcie zaworu.    Na zdjęciu widoczne są koliste rysy (od paznokcia).    A spalony tłuszcz tylko w tym miejscu na boku porcji świadczy o tym, że tłuszcz zapalił się u wylotu, zapalił się w środku i zawór wystrzelił.
Nastąpił wybuch!    Ale się narobiło!   
Na zaworze od spodu przyklejone są ziarenka piasku i drobne grudki kamienia.    Zawór spadł na ziemię tą stroną, gorący tłuszcz skleił na wieki drobiny gruntu z zaworem.

I nie był to odosobniony przypadek, w prezentowanych znaleziskach jest wiele porcji spalonych przez pęknięcia lub eksplozje form.    Są to skutki zbyt dużej temperatury, wad form lub zbyt długiego gotowania.    Porcje po ugotowaniu – odparowaniu wody i tłuszczów - smażyły się lub piekły a w pękniętych i pozostawionych formach mięso spalało się na węgiel.
Nasz przodek nie miał termometru ani automatycznych nastaw.    Musiał od czasu do czasu przegarniać żar w ognisku, obserwować kolor gliny na formach małych.    Zapewne dymiły, kiedy tłuszcz przesiąkał na zewnątrz a glina zmieniała barwę na ciemno brązową.   Te już były gotowe do wyjęcia.
Podobnie działo się z dużymi porcjami, te wyraźnie zmieniały kolor od spodu, od żaru.    Z wierzchu formy glina zmieniała kolor nieznacznie.    Trzeba było formę obrócić.    Obserwował zawór; czy wydobywa się para, czy dym palonego tłuszczu, to i dźwięk były sygnałami do wyjęcia formy z ognia.    Bo w momentach krytycznych z zaworu wydobywał się ogień – płomień palonego tłuszczu.   Do tego nie mógł dopuścić.
Zastanawiałem się, dlaczego nasz przodek nie nakłuwał drzazgą formy po bokach.    I doszedłem do tego, że zawór musiał być widoczny i słyszalny w czasie gotowania i to dla wszystkich.    Po kilku godzinach gotowania dużej porcji i kilku obrotach formy nie pamiętał by gdzie jest otwór kontrolny.   Ponadto każdy z rodziny widząc, że z gwizdka zaczyna uchodzić dym, mógł wyjąć formę z żaru.    Bo czas był ku temu.
Skamieniałe gliniane kulki, wtedy na zawory.

Ten drobny a niepozorny przedmiot nic nie znaczy dla zwykłego zjadacza smartfonów, dla niego to tylko para, co poszła w gwizdek.     Ale dla mnie tropiciela, to dowód na to, że Homo erectus miał w jednym palcu fizykę doświadczalną czyli dotychczasowe spostrzeżenia i wnioski.    To dorobek (przekaz) 80 tys. pokoleń, do którego my doszliśmy dopiero w XX wieku.   
W zgromadzonych materiałach mam kilka glinianych kulek, wylepionych i skamieniałych, przygotowanych do – zastanawiałem się, do czego?   Ja już wiem i Wy wiecie ale nie mówcie nikomu.



Podnosząc z ziemi dużą ok. 2kG porcję pieczonego mięsa, byłem przekonany, że znalazłem kamień, na którym rodzina człowiecza piekła mięso w ognisku.    Byłem przekonany, że to płyta grzewcza, na której układał mięso do smażenia.   Bo też i szukałem takiego kamienia.    Płaskie powierzchnie kamienia - górna i dolna równo oblepione były spalonym tłuszczem.    Boki ani, ani, tylko na wystającym fragmencie z boku plama spalonego tłuszczu.   Ale chwilę przedtem znalazłem fragment grubej na 1 cm.  glinianej skorupy przesiąkniętej tłuszczem ze śladami spalonego tłuszczu od środka.    Spalona gliniana kulka z otworem, znaleziona później i skamieniałe gliniane kulki dopełniły ten obraz.   Te myśli dały się połączyć i to dopiero było odkrycie.    Ale do tego trzeba wiedzieć, czego się szuka.    Uczeni szukają śladów małpy, i nic dziwnego, że bez rezultatu.

Przykłady innych małych form, pękniętych pozostawionych w ognisku.  Żółta zawartość to efekt erozji - wielokrotne spalanie w warunkach naturalnych.



Dygresja z realu.
W Dinoparku jest na ukończeniu budowa Muzeum Ewolucji Człowieka.
Próbowałem się z nimi skontaktować, i jak w zwyczaju, bez rezultatu.
Ale pomyślałem sobie, że dobrze zrobiłem powołując wirtualne Centrum.
Postąpiłem dokładnie odwrotnie do ich działań.   Skoro można zbudować prawdziwe muzeum z wirtualnymi przodkami, to mnie nie pozostaje nic innego, jak zbudować wirtualną nadbudowę do realnych artefaktów po przodku.
Ale o złej woli i o prawdziwych przyczynach powstania Centrum – o realiach w terenie - będzie odrębny artykuł.
Duże i małe skamieniałe i spalone porcje mięsa - przykłady.

Wszystko, co wykonywał nasz przodek, wykonywał celowo i powtarzalnie, konsekwentnie stosował się do zamierzonych technologii.   Jak każdy cywilizowany człowiek, pozostawił po sobie śmieci.    Bo czymże są śmieci jeśli nie przejawem CYWILIZACJI ? (a dziś wielkim problemem!).
Śmieci to produkt uboczny celowych działań człowieka (technologii!), zwierzęta ich nie produkują, śmieci nie są im do niczego potrzebne.
Podnosząc z ziemi kolejny „śmieć” zadaję sobie pytanie – do czego? – bo nasz przodek był człowiekiem bardzo praktycznym.    I szukając odpowiedzi ciągle obijam się o granicę wiedzy swojej, uczonych, i o granice percepcji.   Przecież nie wiem i nie mogę wiedzieć wszystkiego – rad czy nie rad, Czytelnikom i uczonym pozostawiam pole do działania.
A jak widzicie na załączonych zdjęciach, ja tych śmieci nie wymyśliłem, ja tylko te śmieci pozbierałem i na Waszych oczach połączyłem w kolejny ciąg myślowy – kolejny fragment z jakże bogatego życia naszego przodka.
Dobrze, jeśli uruchomiłem WASZĄ WYOBRAŹNIĘ i dobrze jeśli to Was zadziwia, tak jak mnie.   W Waszych głowach powstają nowe połączenia neuronów i oby na zawsze.
Mam jeszcze trochę śmieci a najlepsze przed Wami.

P.s.  Centrum jest wirtualne ale znaleziska są jak najbardziej realne.    Jak już pisałem, jeśli będę miał pieniądze na mięso, to ukopię gliny, bo duży piec chlebowy już mam - przeprowadzę w Centrum stosowne eksperymenty.
Próbki wybrane do badań mam przygotowane do wysłania - donikąd.

Foto autor                                                      Roman Wysocki
Konsultacja naukowa mgr.inż. Magdalena Ogórek (dietetyk).
31.05.2014 Bystrzyca Górna k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com