Wypieki, ciasto owocowe.
Okres IV z użyciem ognia,
1 mln.-400 tys. lat p.u.
Skamieniały fragment ciasta, na pierwszym planie widoczny pas - ślad zagarniania ciasta palcami, ogarnięcie kształtu. Frędzelki na dole pasa to drobiny owocu wyciśnięte z papki pod naciskiem palców.
Wyjątkowym wypiekiem i to
znalezionym jako pierwszy był placek owocowy.
Piszę wyjątkowym, dlatego, że
już podejmując go z ziemi zwróciłem uwagę na to, że brudny kamień zniszczony uderzeniem
lemiesza miał nierówny i bardzo poszarpany przełom – ten przełom był dla
kamieni nietypowy.
Widoki z góry i z dołu, widoczne jasne plamy to fragmenty owoców, ciemniejsze spoiwo z papki. Na obwodzie widoczne ślady kształtowania.
Podczas mycia, nad miską
zauważyłem na obwodzie zewnętrznym spłaszczenie, które nie mogło pochodzić od
szlifowania przez lądolód.
Cała objętość, na zewnątrz
bardzo zerodowała (zniszczona erozją naturalną) ale mając do czynienia z
następnymi znaleziskami zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia ze
skamieniałym wyrobem piekarniczym. Do
takich wniosków można dochodzić dopiero na podstawie wielu znalezisk, o tym
pisałem. Kolejne znaleziska
potwierdzają teorie, pozwalają porównywać i przyrównywać.
Dlatego dopiero po analizie
całego materiału porównawczego i na zakończenie cyklu „Wypieki” mogę opisać ten
wyrób czyli, co i jak zrobił nasz przodek.
Przełom ciasta, kawałki owocu w masie z papki kukurydzianej - spoiwa.
Widoczne szczeliny powstałe podczas wzrastania ciasta podczas pieczenia.
Stąd postrzępiony i ostry kształt przełomu kamienia.
A zaczął od zrobienia papki z
korzeni, bulw lub ziarna kukurydzianego.
Placek jako kamień zachował
się bardzo dobrze, zawiera więc niewielką ale wystarczającą zawartość
tłuszczu. I tę porcję tłuszczu nasz
przodek wymieszał z papką i wyrobił rzadkie ciasto. Do ciasta dodał grubo rozgnieciony owoc
chlebowca (lub jabłka(?). Te drobne
kawałki owocu są dobrze widoczne w przełomie w masie ciasta.
W dłoniach ugniatał dużą
porcję ciasta owocowego, którą po uformowaniu spłaszczonego owalu ułożył na
płycie grzewczej w ognisku. Ciasto
było luźne i zaczęło rozłazić się po płycie.
Nasz przodek przytrzymał (docisnął) palcami placek do płyty a drugą
dłonią, palcami zagarnął ciasto rozpływające się na boki i zrobił to z obu
stron po obwodzie. I ślady palców i
wypływ ciasta spod palców utrwaliły się w placku i później w kamieniu. A nierówny, postrzępiony przełom
spowodowany był niejednorodnym składem placka. To z powodu kawałków owocu w masie papki i
szczelin oraz porów powstałych przez wyrastania ciasta podczas pieczenia.
Co ciekawe, te czary, ja jako
czteroręki kucharz, też wyprawiam nad patelnią. Wyrabiam płynne ciasto na placki
(racuchy), do niego wrzucam starte na tarce jabłko, mieszam i nabieram płyn na
łyżkę i opróżniam ją na rozgrzany tłuszcz na patelni. Jeśli patelnia jest dobrze rozgrzana, spód
ścina się od razu i utrwala kształt racucha. Jeśli patelnia jest za zimna, ciasto
rozpływa się na powierzchni, nie panuję nad kształtem a ponadto, ciasto przywiera
do patelni.
Homo erectus nie miał takich warunków jak ja a tłuszczu do
pieczenia nie używał. Miał do
dyspozycji płytę kamienną o niższej temperaturze. Sadowiąc na płycie placek z gęstszej masy chciał
mu nadać ostateczny kształt i nadał, ogarnął palcami po obwodzie.
Odczekał aż upiecze się z jednej strony, podglądał czy jest
przyrumieniony, odwrócił na drugą stronę i piekł (smażył) aż do skutku.
I był to pierwszy placek,
jaki znalazłem. Od niego zaczęło się
szukanie wypieków w innych odkrytych dotychczas obozowiskach. Bo dopiero wtedy, dowiedziałem, czego
szukać. Ta wiedza, to opatrzenie w znaleziskach,
sprawdza się i nagradza poszukiwacza następnymi artefaktami.
Smacznego.
Foto autor Roman
Wysocki
Konsultacja naukowa mgr. inż.
Magdalena Ogórek (dietetyk).
10.08.2014 Bystrzyca Górna
k.Wlenia.
Prawa autorskie zastrzeżone.