Translate

… tak było aż do końca.

… tak było aż do końca.

Przed chwilą pokazywałem „Komiks – mięso surowe a dojrzewające”, teraz ponoszę konsekwencje przedstawianych procesów geologicznych.
Te konsekwencje, to następne zawracanie dotychczasowej wiedzy, którą także ja karmiłem Czytelników.
Na podobieństwo uczonych zapodawałem, że Homo erectus emigrował z Polski wobec postępujących zmian klimatycznych.
Jednak cały okres geologiczny nazywany plejstocenem jest okresem ochłodzenia.  To znaczy, że od Epoki Wielkich Ssaków i klimatu podzwrotnikowego następował stopniowy spadek temperatur i okresowe wzrosty czapy lodowej na Biegunie Północnym.  Te zmiany nie następowały liniowo, spadki i wzrosty temperatury, i środowiskowe zmiany klimatu następowały wielokrotnie.  Apogeum ochłodzenia nastąpiło ok. 300 tys. lat p.u., kiedy to lądolód przedarł się na południe na Równinę Węgierską a granica lasów przesunęła się aż do Afryki Północnej.
Ale tego nasz przodek nie wiedział, nie przewidywał kataklizmu a tablic geologicznych nie miał.
Musiał reagować na zmiany klimatu i reagował na bieżąco i … nic sobie z tego nie robił.  On się do nich dostosowywał ale nie tak, jak zwierzęta, nie ewolucyjnie.  Nie tak, jak włochacze współczesne mu gatunki na północy kontynentu.
(Nie) prezentowana figura „Brzemiennej” ubrana jest w futro.  Datowane przeze mnie wykonanie figury z tłuszczu miało miejsce minimum 200 tys. przed zlodowaceniem.  Potrzebne było futro, bo pory roku zmieniły się.  Suchą i deszczową zastąpiły; chłodne lato i coraz ostrzejsze zimy.  On się do tego nie dostosowywał ewolucyjnie (anatomicznie), nie zarastał futrem.
Homo erectus ewoluował intelektualnie a nie fizycznie, bo był człowiekiem myślącym.

Miał dach nad głową i dostęp do jaskiń, zakładał odzienie ze skór i futer, i tyle, bo tyle wystarczyło mu do przetrwania.
Na jego oczach postępowała wymiana gatunków roślin i zwierząt.  Stada znanych roślinożerców zastępowała zwierzyna przystosowana ewolucyjnie do nowych warunków.  Stada wędrujące na południe zastępowały następne wędrujące z północy.  Podobnie szata roślinna z podzwrotnikowej zmieniała się, wypierała ją znana nam szata, gatunki klimatu umiarkowanego.  Kolejne okresy ochłodzenia i następujące po nich okresy ocieplenia trwały setki tysięcy lat i większość Wielkich Ssaków ich nie przetrwała.
Te zmiany klimatyczne następowały wielokrotnie a ostatnia zakończyła się katastrofą.
W ostatnim z tych okresów, wobec postępującego zlodowacenia, zmieniała się dieta naszego przodka, z wypieków znikały placki i chleby kukurydziane.  Kukurydza zimna nie lubi a lata były coraz krótsze i nie nadążała dojrzewać. 

fot. 1.  Małe porcje gotowanych lub dojrzewających mięs pobrudzone piachem i skamieniałe.  Były dowodem na obecność krasnoludków w siedliskach Homo erectusa , dobrze ułożonych krasnoludków.  One wiedziały, że upadłego posiłku nie należy spożywać.
Dostosowywał się do warunków, zmieniał swoje dotychczasowe zachowania i działania a zmieniające się środowisko wykorzystywał z zastosowaniem zmienianych przez siebie technologii.  Nowe surowce roślinne niewiele różniły się od poprzednich a on nad tymi procesami panował.
Ich miejsce zajmowały wyroby gotowane.  Spożywanie gorących posiłków było koniecznym wymogiem, dostarczało dodatkowych kalorii.
Nowe gatunki zwierząt miały inne zwyczaje, musiał je poznawać, zmieniać taktykę na polowaniach ale miał przewagę.  One były na nowym terenie, on znał swój teren od zawsze.
I pozostawał tu na Ziemi Niczyjej do końca, aż zobaczył na horyzoncie zbliżające się czoło lodowca.  Na północnym zachodzie zobaczył w oddali horyzont zasłonięty linią nadchodzącej czapy lodowej.
Homo erectus na Ziemi niczyjej zobaczył na własne oczy nadchodzący lądolód i pozostawał do końca, do jego zbliżenia na bezpieczną odległość.
Do tej pory nic sobie z klimatu nie robił, bo dostosowywał się.  Wiedział, że na powierzchni lądolodu nic nie upoluje, że nic tam nie wyrośnie.  Znał górę lodu z opowieści kuzynów uciekających z północny kontynentu.
Wiedział, że to już najwyższy czas, aby powędrować na południe za stadami.
- Ucieknę a nie ustąpię – powtarzał za mną.
W eseju „Dno” prezentowałem fragment skały, która była fragmentem nieistniejącego dziś zbiornika wodnego.  Piasek dna skamieniał a na powierzchni piachu pozostały okruchy kamieni spod lądolodu.
fot. 2.  Porcja mięsa "dojrzałego" w oblepieniu gliną była miękka po otwarciu oblepienia, skorupy.  Tu oblepiona (wciśniętymi) kawałkami kamieni.

Podobnym znaleziskiem jest kawałek mięsa z wciśniętymi w obie powierzchnie zewnętrzne fragmentami (okruchami) skał.  Jego (mięsa) kolor ciemno brązowy, widoczne w nim struktury, włókna mięsa, powięzie i warstwy tłuszczu. 
To znaczy, że był porcją mięsa zalepioną w glinie, która pozostawała w zalepieniu ok. roku, nie więcej.  I wg moich wymysłów, przez ten czas porcja dojrzewała w glinie zanim została z tej gliny obłupana (otwarta) i przejechana przez lądolód.  Dostała się pod czoło lądolodu, została tam zwyobracana a przy tym w jej powierzchnię zostały wciśnięte okruchy skał.  Po tym, uwolniona z czoła lądolodu, porcja zaległa była w jakiejś nierówności gruntu.  Skamieniała przez następne 300 tys. lat, tyle czasu czekała na mnie i doczekała.
 fot. 3.  Ta sama porcja z drugiej strony, też oblepiona kamykami.




fot. 4.  Widok z boku na zawartość "panierki".
 
fot. 5.  Powiększenie fragmentu z fot. 2 na widoczny fragment mięsa.
Takie to nieubłagane konsekwencje wynikające ze znalezisk i moich własnych wymysłów, dedukcji spektrograficznej.  Moja to wina, że znalazłem i odczytałem twardy dowód na słuszność swoich spostrzeżeń.
Uczone osoby mogą myśleć inaczej, co więcej … mogą wcale nie myśleć (!).
Jak mi wiadomo z książek, lądolód wędrował z szybkością kilku kilometrów rocznie i to w zimie, latem pozostawał w miejscu.  Nasz przodek zalepiając w glinie tę porcję mięsa widział i miał świadomość nadchodzącego zagrożenia.
Prawdopodobnie zalepiał porcję z myślą o jej spożyciu po tygodniu lub miesiącu ale zapomniał o niej, pakował się w pośpiechu.  Zmiany kolejnej zimy postępowały szybciej, niż się tego spodziewał.  Nadchodzące lata (tysiące lat!) były apogeum zlodowacenia. 
A ta porcja była jedną z ostatnich porcji mięsa zalepianych w glinie do dojrzewania.  Inne widoczne w kolorowych kamieniach też były rozbijane z gliny w czasie dojrzewania przez lądolód, albo dużo wcześniej przez naszego przodka.  Bo są na nich ślady jedzenia odłupkiem lub zębami a po spożyciu, ślady obijania i obtoczenia przez lądolód.
P.s.  Miło mi powitać na tej stronie kolejne roczniki studentów historii, archeologii, paleontologii, glacjologii, geologii, chemii i wielu innych (żywienia?) nauk nauczania.  Świat zmienia się na naszych oczach a zmiany myślenia Wam się należą. 
Bo ja tu tylko sprzątam (….) ( ….) .
Foto autor                                            s. hab. Roman Wysocki
07.10.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.