Translate

Ku złotu!

Program „Ogień” - otoczenie projektu.
Non profit.
Ku złotu! (Do złota!)

Dostałem zadanie – szlak turystyczny.
Temat – Homo erectus.
Zleceniodawca – nie wiem, to znaczy wiem ale nie zostałem upoważniony.
Przystąpiłem ochoczo, wszak ten temat, to moje dziecko. 
Mogłem skorzystać ze swojej wiedzy, choć zadanie nie było łatwe.  Bo jak tu przedstawić Homo erectusa bez Homo erectusa.  W wytypowanych miejscach bywałem wielokrotnie, karmiłem wyobraźnię obecnością naszego przodka w paleolicie, w obserwowanym krajobrazie.  Karmiłem oczy widokiem gór, wąwozów i pól poprzecinanych potokami.  Karmiłem wyobraźnię obecnością naszych przodków w obozowiskach podczas codziennych zajęć przy przetwarzaniu żywności, w marszu na polowanie i powrotach – natręctwo jakie, czy co?
Teraz przyszło na mnie złe, musiałem się tymi widokami podzielić.

Zamiar szlaku nosiłem w głowie latami, tak jak w skrócie opisałem to w dwóch etapach.  Musiałem jednak znaleźć wspólny mianownik – piktogram do oznaczenia szlaku.  Eliminowałem kolejne pomysły; czaszkę, pięściak czy oszczep jako nieczytelne, zbyt proste lub zbyt skomplikowane.
Ostatecznie znalazłem wspólny, trafny i czytelny znak.  Okazał się nim znak X z umieszczonymi pionowo nad nim falistymi smugami dymu;
- jedną smugą, dostępność dla wszystkich,
- trzy smugi, dostępność dla pełnosprawnych.

To ogień rozpalony tu przez naszego przodka po raz pierwszy w historii Ludzkości, był wspólnym mianownikiem prezentowanych krajobrazów a znak jest czytelny dla wszystkich.

Kto zagląda na moje strony, ten wie, że posługuję się swoim własnym zdjęciem - panoramą na południowe stoki Ostrzycy.  To zdjęcie jest już fotografią archiwalną.  Niebo na lewo od góry, na zachód drapie ok. 20 wiatraków a na środku panoramy, na wzniesieniu przed Ostrzycą widok góry zdobi nowa współczesna willa.  To cywilizacja gatunku Homo sapiens zagospodarowuje tereny lęgowe gatunku Homo erectus i nic mnie do tego!  Że o konserwatorach przyrody czy krajobrazu, nie wspomnę, bo ich to w ogóle nie obchodzi.

W każdym punkcie widokowym przedkładanego Programu powinna być panorama ilustrująca widok z tego miejsca.  Jednak opadły liście z drzew, widoki stały się szaro bure.  Co prawda widać więcej szczegółów ale ja tych szczegółów wcale nie chcę pokazywać.  Odkładam fotografie do wiosny, na piękne widoki o ile jeszcze tam dojdę.  Z resztą i tak do wiosny nikt tego programu nie ruszy.
A to dlatego;
1. Temat nie jest znany nauce, to znaczy, że i władze, i uczeni o tym wiedzą ale wiedzieć nie chcą.
2. W każdym z założeń dotyczącym miejsca widokowego jest konieczność uzyskania praw do gruntu 1-2 arów (100 - 200 m. kw.) czy to na zasadach udostępnienia, dzierżawy lub własności np. przez Gminę.  To znaczy, że Gmina powinna przeprowadzić czynności prawne dotyczące tych miejsc i udostępnić je do celów turystycznych – w Gminie Wleń rzecz wątpliwa do przeprowadzenia a w Gminie Lwówek Śląski, to lepiej nie pytać.

Kosztorysu programu nie napisałem.  Bo jak tu kosztorysować coś, co można robić sposobem gospodarczym, siłami społeczników we współpracy z Gminą, Powiatem czy Województwem.  Do realizacji Programu zastosowałem środki najprostsze i najtańsze w wykonaniu.
Koszty realizacji można pomniejszyć o darowizny rzeczowe miejscowych przedsiębiorców np. stoły i ławy, nawet zadaszenia oraz pracę społeczną mieszkańców okolicy miejsc.  Bo społecznicy w Bystrzycy są i sprawdzili się.  Zaangażowanie mieszkańców pozwoli na zabezpieczenie obiektów przed dewastacją w eksploatacji, oni nie pozwolą.
Społecznicy pomogą w przygotowaniu terenu i montażu zabudowy, oznaczeniu Szlaku i promocji w Internecie na portalach społecznościowych.
Najdroższa wydaje się promocja szlaku; edycja i druk materiałów promocyjnych ale od czego są Działy Promocji w Powiecie i Województwie, to może być ich wkład do Programu.  Bo zlecenie firmie reklamowej będzie kosztowało worek pieniędzy.
Zatem przygotowanie materiałów merytorycznych, opisów i fotografii oraz map (szkiców terenowych) popadło na mnie we współpracy z poligrafią. 

Jako autor programu i właściciel praw do publikowanych odkryć, treści i fotografii o Homo erectusie pozwalam sobie na zastrzeżenie - nic o Homo erectusie bez mojej zgody!

Ja już nie mogę chodzić, nie będę prowadził wycieczek.  Informacje i objaśnienia każdego miejsca mogą znaleźć się na moim blogu, każde miejsce znajdzie się na odrębnej stronie a adres strony zostanie umieszczony na każdej tablicy.  (Blog Google z translatorem - tłumaczeniem na języki.)  Na wzniesieniach jest zasięg dla urządzeń mobilnych.

Współpraca Gminy, Powiatu, Województwa czy Ministerstwa czyli Władz ze mną, nijak tym Władzom nie wychodzi.
Publikuję Program, żeby zablokować wszelkie działania w tym zakresie.   
Podobnie zrobiłem z innymi dotychczasowymi projektami: scenariusze przedstawień, widowisk i imprez plenerowych, szlaków  – opublikowałem!  Z Władzą trzeba walczyć siłom (tłum. siłą), inteligencjom (tłum. inteligencją) osobistom (tłum. osobistą) oraz prawem autorskim, prawem do własności intelektualnej.
Nadmienię, że mnie też nie układa się współpraca z Władzami i układać się nie może.  W ich mniemaniu bezrobotni emeryci (65+) i bez emerytury są od pisania książek, programów, organizowania imprez i.t.p. za darmo, znaczy z nudów i na własny koszt.  Obywatel jest dla Władzy po to, żeby dopieszczać jej zmysła (tłum. zmysły) estetyczne, rzecz jasna bez wzajemności.  To nawet tłumaczy i usprawiedliwia transformację systemu i koszta społeczne przemian. 
Projektów nigdzie nie składałem, bo i po co. 
Zasiłku mi od tego nie przybędzie, bo go nie mam.  Zdrowia przy tym szkoda, za mało go zostało a przecież od fikcyjnej służby zdrowia, zdrowia nie przybywa, wręcz przeciwnie.  A mieszkam w skandalicznych warunkach w Europie bez wodociągów i bez kanalizacji, to widać, słychać i czuć.
Jestem bezrobotną kaleką a nie filantropem, żadnego szlaku nie zbuduję.  Nikogo, ani Władz, ani turystów nie będę uszczęśliwiał na siłę.

Non profit.
A słowa;
- napisz projekt szlaku Homo erectusa – nic nie kosztują. 
Za nimi idą następne:
- napisz kosztorys, załatw prawa do gruntów, wypełnij formularze i wnioski, rozwiąż problemy w realizacji, zrób szpagat i.t.p.
To wszystko, to jest „non profit”, z którego utrzymują się organizacje pozarządowe, bo to ich nic nie kosztuje. 
Na tym też żerują Władze – masz pomysł, to zrealizuj go od początku, do końca.  Są wspaniałomyślni, pozwalają się wykazać i nic ich to nie kosztuje.  Pieniędzy za to żadnych a ile radochy (tłum. radości) i satysfakcji dla autora, wykonawcy w rzeczy samej.  No ile?

Ktoś kiedyś powiedział mi, że jestem frustratem.  Tylko po co, przecież ja dobrze o tym wiem i mam do tego powody.  Dwanaście lat darmowej pracy nad projektami, scenariuszami, ba nawet imprezy turystyczne na własny koszt, to aż nadto.  Wreszcie książki o Homo erectusie, dwanaście lat ciężkiej pracy w terenie i jeszcze cięższe nauczanie uczonych, to akurat jest dla Czytelników za darmo. 
Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, niechaj rozejrzy się dookoła – Polska jest krajem szczęśliwym, pełnym szczęśliwych bezrobotnych i pracujących „non profit”. 
Przykładem niech będą igrzyska piłkarskie „Euro 2012” w Polsce.  Największa organizacja sportowa wespół z mediami na całym Świecie organizowała największą i najbardziej dochodową imprezę w Europie.
„Zatrudniała” przy tym 3000 wolontariuszy, szczęściarzy.  Oni o niczym innym nie marzyli, tylko o pracy za darmo.  Co gorsza, ich marzenia się spełniły, impreza przyniosła olbrzymie zyski organizatorom. 
Non profit, tfu!  Plwam (tłum. pluję) na to, bodaj bym nigdy się nie rodził.

Prezentując etap drugi ujawniłem publiczności neolityczne pochodzenie przeprawy przez rzekę, bo czas był najwyższy.  Przez tysiące lat kamienie były naturalną przegrodą sąsiadujących ze sobą pól (łąk).  Dzięki funduszom unijnym rolnicy przesiedli się na olbrzymie traktory zdolne przeorać rzekę a co dopiero kamienie stojące na drodze.  Pierwsze słupy przy szosie już padły, trzeba było zrobić traktorom przejazd, następne też się nie ostaną.  Pola zostaną połączone do uprawy.
Dlatego śmiałem powiadomić o tym (nie)zainteresowanych a w tym osoby odpowiedzialne za ten stan zabytków.  Zgadnijcie, kogo to ruszyło?

Ku złotu!
Prezentując etap drugi nie publikowałem fotografii (widoków) urwisk i skał nad tarasami skalnymi.  Te skały i mieszczące się w nich jaskinie i szczeliny typowałem do wyprawy badawczej, o której pisałem w petycji do Organizacji Międzynarodowych i jak w zwyczaju pisałem w Internetową próżnię.
Tam to spodziewałem się szczątków i pochówków Homo erectusa, i byłem przy nadziei, że zostanie to zbadane w sposób naukowy z zachowaniem wszelkich środków także prawnych.

Nie wspominałem jednak, że niejaki Grunnman (nie wiem jak się toto pisze ale zainteresowani wiedzą o kogo chodzi) pozostawił na skałach wystających przy szosie informacje (ryte w kamieniu) o położeniu pozostawionych tam depozytów III Rzeszy.  Wejścia do jaskiń, otwory od dołu do góry, równo zastawione kamieniami, przecie nikt nie trudził się bez przyczyny.  Logistycznie miejsce stosowne, bo i szosa tuż tuż, nie całe 100 metrów a i kolej 100 m dalej za rzeką.  Tarasy przestronne, ciężarówki mogły nawracać w te i z powrotem.
To znaczy, że szczątki naszych przodków tam są ale są przywalone skrzyniami ze złotem i innymi skarbami, wystarczy tylko jaskinie wysprzątać.
Skoro świata naukowego to nie interesuje, zapraszam tzw. eksploratorów i poszukiwaczy wszelkiej maści, bo do pociągów ze złotem w okolicy Wałbrzycha, nikt Was już nie dopuści.
 
Zapraszam do wielkiego sprzątania - złota!

Jeno kości ze spodu ruszać się nie wypada, mnie się one przynależą.  Ogłaszam to przecie wszem i wobec a bez prawnika.  Moje to autorskie prawo do kości.  Przecież uczonym te kości nie są do niczego potrzebne, oni jeszcze do nich nie dorośli.  Piąty rok pisania – dwa mózgi i 500 opisanych znalezisk, to wszystko po próżnicy, bo do głów wypchanych tytułami.  Miejsca tam już dla mnie nie ma.
Jednako zważajcie na obowiązujące prawo, co znajdziecie Państwu się owo należy a dla Was satysfakcji, co nie miara, aż do bólu.  Oj, będzie bolało.

P.s. Oczywiście, że robię sobie jaja z uczonych i władzy wszelakiej, zasług u mnie oni mają tyle, że ogarnąć trudno.  A zdrowia u mnie ubywa, chylę się ku upadkowi. 
Dlatego pogmerać w jaskiniach Waszymi rękami muszę, czas już ku temu.  Bo Homo erectus na Ziemi Niczyjej a właściwie jego szczątki czekają na odkrywcę czyli na mnie.  A złoto, złoto włóżcie między bajki, tam dla niego dość miejsca.
Zdjęcia zrobię i zamieszczę jak wyjrzy Słońce a gorączka złota opadnie, jeśli dojdę a dożyję.

                                                             s. hab. Roman Wysocki
02.12.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.