Kopacz.
Okres IV, z użyciem ognia
1 mln. – 400 tys. lat p.u.
Skamieniała drewniana łopata, powierzchnia zewnętrzna naturalna i gładka po zdjęciu kory. Widoczna rysa po nacięciu kory odłupkiem.
Widok z boku, na końcach od spodu widoczne skosy dla uzyskania krawędzi roboczych. Z lewej widoczna drzazga.
Widok z drugiej strony. W części środkowej na dużej powierzchni ubytek.
U dołu na całej długości powierzchnia obrabiana, krawędź z płaszczyzną pod spodem służyła do zagarniania i wyrównywania gruntu.
W odległych esejach o
Akacjowej Oazie – (wymyślonym) Rezerwacie pisałem o tym, że nasz przodek
(łowca) patrolował codziennie okolicę sprawdzając zastawione pułapki. Osaczone, ranne zwierzę wystarczyło dobić, nie
trzeba było ryzykować - tropić, podchodzić ani stawać do walki. Pośród innych sposobów stosował doły
pułapki. Jedne głębokie nieuzbrojone,
drugie płytkie zaopatrzone w ostre patyki wbite w dno albo w karpy akacjowe z
ostrymi szpikulcami. Ściany wykopów musiały być pionowe aby
utrudnić ofiarom wyjście z pułapki.
A każdy z dołów musiał być
zamaskowany dachem – konstrukcją (kratownicą) z patyków przykrytych gałęziami i
liśćmi. Ta konstrukcja była patentem
do wykorzystania przy budowie szałasów i budowli socjalnych ale te tematy i
artefakty muszę odłożyć do przemyślenia i napisania, na później.
Szczegół drzazga, materiał oderwany od szczapy pod działaniem erozji.
Szczegół, ślady obróbki siekierą i odłupkami zatarte przez szlifowanie na kamieniu.
Szczegół, widok od spodu, od strony skosu i widok krawędzi roboczych zbieżnych pod dużym kątem, do kopania.
Szczegół, widok od spodu, od strony skosu, krawędź zastrugana po łuku do kopania lub wybierania ziemi.
Wiele gatunków zwierząt kopie
nory lub wgłębienia w ziemi dla schronienia albo dostania się do
pożywienia. Są do tego przysposobione,
mają pazury lub kopyta do rozdrobnienia gruntu i wygarniania nadmiaru ziemi.
Nasz przodek od zawsze
widział, jak to robią ale nie miał pazurów a paznokcie się do tego nie
nadawały. A nasz przodek o paznokcie
dbał, dbał aby pozostawały krótkie i to widać na przedstawianych przeze mnie
wyrobach, choćby na filecie oskrobanym paznokciami ze śluzu, arch. „Filet z
jesiotra”.
Podnoszenie i oglądanie
kamieni w polu, to natręctwo. To
wariacja nieszkodliwa dla otoczenia, szkodliwa tylko dla schylającego się.
Ale co ja poradzę, schylam
się po raz wielotysięczny, podnoszę kamień, oglądam i co?
Okazuje się, że to skamieniały
kawałek drewna, że w tym kamieniu ukryta jest łopatka do grzebania (kopania) w
ziemi.
Duży, długi i płaski kamień to
szczapa obrobionego ze wszystkich stron a po setkach tysięcy lat skamieniałego
drewna. Kamień zakończony krawędziami
z jednej strony łukiem, z drugiej zakończony skosami. Na obu końcach obrobione skosy pod ostrym
kątem dla uzyskania krawędzi roboczych.
Obrobiony, znaczy cięty krzemienną siekierą, następnie strugany
odłupkiem a w końcu oszlifowany na płaskim kamieniu, żeby drzazgi nie raniły
dłoni a łopata gładko wchodziła w ziemię.
Te ostre końce znaleziska ze skosami i krawędziami służyły do kopania i
zruszenia gruntu.
Do wyrównywania gruntu i
wybierania ziemi z wykopu służyła krawędź na całej długości narzędzia, na całej
długości od końca do końca. Krawędź
powstała z sąsiednich płaszczyzn pochylonych pod kątem, z płaszczyzn struganych
odłupkiem i szlifowanych na kamieniu.
Szlifowanie zlikwidowało niebezpieczne dla dłoni zadziory ale ślady
strugania i cięć w głąb materiału pozostały i są widoczne.
To kolejne wielofunkcyjne
narzędzie naszego przodka. I kolejne
wykonane z drewna po opisywanych już przeze mnie długim pazurze (oszczepie) i
małym pazurze (krótkim szpikulcu).
Drewno w swoich zastosowaniach czekało także na wynalezienie ognia,
czekało na ogień, na pożarcie.
Skamieniała łopatka drewniana, z prawej ubytek czubka. Z lewej łuk do wybierania ziemi lub trzymania.
Widok z boku, widoczne zacięcie siekierą.
Widok z drugiej strony, z lewej ubytek ale zbieżność powierzchni bocznych wskazuje na ostry czubek.
Powiększenie, widoczna powierzchnia boczna i łuk z prawej. Te powierzchnie obrobione są pod kątem prostym do powierzchni czołowych.
Karpy przewróconych lub
złamanych drzew, głównie akacji miały przy pniu rozrastające się na wszystkie
strony korzenie. Żeby wykorzystać je
do dołów pułapek, trzeba je było przysposobić. Trzeba było poobcinać wystające korzenie z
jednej strony i tą stroną ułożyć w dole.
Pozostawione przy pniu odrosty należało zastrugać i oszlifować na
ostro. Tak ułożony na dnie dołu, pień
najeżony ostrymi szpikulcami, czekał w dole na ofiary.
A pozostałe z tej operacji, odcięte
korzenie z bardzo twardego drzewa akacjowego były doskonałym materiałem na małe
pazury dochodzące nawet do jednego metra.
Trzeba je było jeszcze ostrugać i oszlifować do gładkości i ostrości
końcówek.
I Homo erectus miał w
swoim warsztacie odpowiednie siekiery krzemienne, odłupki krzemienne oraz
płaskie kamienie, aby te zamierzone efekty (płaszczyzny i krawędzie) uzyskać zarówno
w obróbce dużych i małych pazurów jak i łopat do kopania.
Narzędzia do kopania były
konstrukcjami wymyślonymi przez Homo erectusa, powstały w jego
głowie. Co wymyślił, to zrobił, bo miał
do tego odpowiedni warsztat i technologię.
W obozowiskach znajduję też
inne narzędzia do kopania wykonane z drewna jak i przysposobione – odpowiednio
dobrane naturalne narzędzia kamienne.
Ten typ (Homo erectus) tak miał, kiedy znajdował kamień
spełniający jego potrzeby, to też podejmował go z ziemi i stosował. Ale cechą charakterystyczną narzędzi
wykonywanych z drewna, były powtarzalne zamierzone płaszczyzny i krawędzie
robocze. Częścią chwytową była środkowa
część łopatki lub drugi koniec, niezbyt poręcznie ale wystarczająco aby ująć ją w dłoni.
Skamieniały fragment drewna, czubek innej łopatki. Ostry kąt - do dziobania i zruszania ziemi i nie tylko.
Widok czubka z boku.
Do wyrobu narzędzi (łopatek)
drewnianych stosował drzewa zarówno to z widocznymi słojami, jak i twarde, zwarte
drewno bez widocznej struktury.
Zwróciłem na to uwagę, ponieważ skamieniałe drewno bez wyraźnej
struktury trudno odróżnić od surowca kamiennego. Decydują szczegóły, które musiałem
odczytać i wskazać Czytelnikom.
Do pozyskiwania drewna na
łopatki nasz przodek nie musiał ścinać drzew.
Łatwiejsze było odłupanie szczap (drzazg) z pnia złamanych już
drzew. Nasz przodek oglądał dokładnie
złamany pień drzewa, z wystających grubych drzazg dobierał odpowiednią
(szerokość) do swoich celów, na konkretne narzędzie i korzystając z powstałych
przy złamaniu pęknięć wydzielał i odłupywał szczapę na całej długości aż dawała
się złamać. Jeśli nie dawała się
wyłamać, musiał wykonać nacięcie siekierą.
W ten sposób z jednej drzazgi pozyskiwał materiał nawet na kilka narzędzi,
tym cenniejszy im twardsze było drzewo.
I nie strugał łopatek z byle czego, bo drzewa znał, żył wśród nich od
zawsze.
Nadałem przodkowi przydomek kopacz,
bo już po zejściu z drzewa musiał sobie wymościć legowisko na ziemi. W tym celu musiał zgarnąć poszycie i
wierzchnią warstwę gleby, musiał pozbyć się robactwa z poszycia roślinnego i z
wierzchnich warstw gruntu. Tak
wykonane zagłębienie, wykonane kawałkiem płaskiego kamienia musiał wymościć
trawami lub liśćmi, najlepiej suchymi.
Kopiąc pierwsze doły pułapki
stosował poręczne duże krzemienie obłe lub kuliste rozłupane na kowadle na
połowy. Wiem, bo trzymałem taki
rozłupany krzemień w dłoni. Krzywizna
leży w dłoni pierwszorzędnie. W
pozycji pochylonej machając ręką za siebie, jak to robią zwierzęta, z każdym uderzeniem
w ziemię doskonale usuwa się kolejne porcje gruntu.
Ale krzemień był cennym
materiałem na inne (ostre) narzędzia a otoczaki nie nadawały się, kruszyły się
w czasie łupania. Płaskimi kamieniami
też można było kopać ale trzeba było wymyślić narzędzia tanie, dostępne, poręczne i też skuteczne.
Tak to Homo erectus wynalazł
łopatkę do kopania, grzebania i wybierania
ziemi.
Było to kolejne zastosowanie
drewna ale miał już na myśli coś innego.
Miał już do tego nowe narzędzia
i to COŚ poznacie w następnym numerze,
Homo erectus wykonał następny krok, który wyróżnił go od natury,
on się nam wynaturzył (!).
foto autor Roman Wysocki
23.08.2014 Bystrzyca Górna k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.