Translate

IV Sztuka - Wizerunek przodka.



Wizerunek przodka.
Okres V Wielka Wędrówka.


Plakietka, widok ogólny (na wprost).  Moneta średnicy ok. 15,4 mm.
Przedmiotem zajęć jest plakietka z wizerunkiem naszego przodka.  Pierwotnie wykonana z tłuszczu (smalcu), wtórnie skamieniała – skrzemieniała.  Niedawno, bo jakieś 400 – 350 tys. lat temu.  

Znajdując w siedliskach Homo erectusa kawałki wyrobionej gliny przyglądam im się uważnie.   Wygnieciona (wyrobiona do lepienia) glina bez wypalania przez setki tysięcy lat kamienieje, jest obecnie kamieniem.  Szukam w nich śladów myśli naszego przodka.  Znajduję fragmenty prostokątów, krążki i kawałki lub całe bryły wygniecionej gliny.  Już sam kształt plastrów przygotowywanych do lepienia form wskazuje, że kształty geometryczne dobrze znał i tę znajomość wykorzystywał na co dzień i od dziecka.  Potrafił w myślach przenieść wielkość i kształt kąta ostrego lub rozwartego i wylepić z gliny placek, który będzie pasował mu do zalepienia formy.  Podczas zbioru przez moje ręce przechodzą setki i tysiące fragmentów i brył wyrobionej i skamieniałej gliny, i ciągle nic.  Zaznaczam; gliny wyrobionej nie wypalonej a skamieniałej.  Piszę nic, bo mam na myśli inny wyrób, wyrób wskazujący na potrzebę wypowiedzi – i nie chodzi mi tu o dzieło sztuki czy monument jaki ale o przekaz.
Znalazłem go tam, gdzie najmniej się tego spodziewałem.
Widok z boku, prawego policzka.  Pionowe wgłębienie w centrum miało wyodrębnić nos od policzka.  W oczodole ślady rysunku oka.
Po umyciu i wysuszeniu kamienia wziąłem go do ręki, okulary na nos i pierwszymi elementami, które rzuciły mi się do oczu były wielka bruzda nosa i oczodół.
Coś mi zaczęło świtać w głowie, wiecie już, że to było NIEMOŻLIWE.
Nie zgadzało mi się rozmieszczenie włosów w miejscu, gdzie powinna być płaszczyzna czoła.  Dopiero po chwili dotarło do mnie, że myślę naszymi współczesnymi (Homo sapiensowymi?) kategoriami.  Niewielka przerwa nad oczami i włosy, to było to, co przystało Homo erectusowi.  Przecież on miał cofnięte płaskie czoło tuż za brwiami, czoło zarośnięte włosami właśnie.
Choć lepienie i rysowanie w tłuszczu wychodziło Lu nieporadnie, to doskonale wyodrębniła głowę, zdecydowanymi kreskami nadała jej cechy twarzy i w wielkim skrócie (myślowym) uchwyciła podobieństwo konkretnego osobnika.  Dwie kreski zaczesywanych (zagarnianych) na bok włosów zdecydowanie określają, że mamy do czynienia z podobizną mężczyzny (po naszemu?).
I to właśnie włosy przekonały mnie do własnego wymysłu – że mam do czynienia z pierwszym wizerunkiem (portretem) naszego przodka wykonanym przez jego współczesnych przed setkami tysięcy lat w tłuszczu.
Jestem przekonany, że Lu rysując na piasku robiła to wielokrotnie, przez wprawę doszła do umowności i oszczędności środków w przekazie swoich myśli.  Ona miała to opanowane do perfekcji, ja nie zrobiłbym tego lepiej.  Myślała o Wu-Hoo zmarłym przed kilku miesiącami i jego wizerunek w pamięci chciała oddać, odcisnąć go w tłuszczu.  I nie było to jedyne dzieło naszej praartystki z paleolitu, ale o tym potem.
W tym oświetleniu ujawniła się rysa, łuk po prawej u góry.  Ciągłość wynikająca z zaokrąglenia głowy ciągnącego się od lewej do prawej.  Pierwotnie był to wypukły krążek.
Jawi się jednak wniosek na wsze czasy, tworzywem artystycznym Homo erectusa nie była glina, drzewo ani kość te wykorzystywał do ozdób.  Tym tworzywem był tłuszcz, bo był pod ręką, był łatwy w obróbce i dostępny dla wszystkich.  Ta porcja tłuszczu nie została użyta do wypieków – pozostała, bo była w niej inna umowna wartość.
Oglądajcie krzemienie z obozowisk naszego przodka, możecie znaleźć plakietkę ze swoim wizerunkiem – przecież tak mogliśmy wyglądać.
W dolnej części na wysokości ust pęknięcie na całej szerokości wizerunku.  Powstało rozwarstwienie zagniatanego (lepionego) materiału.
Początkowo opisywałem (w cyklu „Wypieki”), że nasz przodek do wypieków stosował tłuszcz pozostały z gotowania mięsa.  Po gotowaniu w formach pozostawał sos, niejednokrotnie przypalony.  Barwy sosu to od szarego, przez żółty aż do jasno brązowego.


Porcja świeżo wytopionego i wyjętego z formy tłuszczu.  Jeszcze parował i pachniał, widoczne pory.
Jednak wertując zbiory (materiał porównawczy) zwróciłem uwagę na to, że niemal wszystkie porcje tłuszczu wytopionego i uformowanego okazały się być mniej lub bardziej czarne (od ciemno szarego do pięknej głębokiej czerni).  Ten kolor ujawniał się w przełomach, bo na powierzchniach zewnętrznych bywał zabrudzony przy ugniataniu w porcje.  Ten czarny kolor czystego tłuszczu to naturalny kolor krzemionki pozyskanej w procesie fosylizacji (skamienienia), w procesie wtórnym do materiału pierwotnego czyli tłuszczu.  To istne czary-mary Matki Natury, to gra w kolory.
Myliłem się, do wypieków Homo erectus stosował czysty tłuszcz, smalec i to oddzielnie przetapiany z łoju.  Tłusty sos z gotowania mięsa, jeśli smakował, był spożywany z wypiekami.  Ale takie wnioskowanie przychodzi z kolejnymi znaleziskami w miarę gromadzenia materiału porównawczego.
Sięgnąłem w myślach do materiałów z powodu ostatnich znalezisk – właśnie prezentowanej plakietki z wizerunkiem i pięknej świeżo wytopionej porcji tłuszczu (jakby prosto z formy po gotowaniu).  Oglądając ze wszystkich stron stwierdziłem, że kawałek łoju wydzielonego z mięsa został oddzielnie zamknięty w formie glinianej i tam oddzielnie wytopiony.  Ślady małych, łuskowatych wgłębień i punktowe dziurki (pory) na gładkich powierzchniach zewnętrznych, to ślady gotowania znane Wam ze zdjęć ugotowanych porcji mięsa świeżo wyjętych z gorącej formy.
Przypomniałem sobie, że w cieście wyrabianym do wypieku też wskazywałem na grudki tłuszczu.  Te grudki też były ciemno szare lub czarne a po wypieku (w wyrobach gotowych) znikały rozpuszczone w masie wypieku.
Opisana porcja jest znaleziskiem rzadkim, bo nasz przodek zaraz po wytopieniu rozbijał formy i nadawał kształt porcjom tłuszczu i tych porcji wylepionych po wytopieniu mam pod dostatkiem.  Mam ich wystarczająco dużo, aby wyciągać także słuszne wnioski i kajać się za błędy.

W tej grupie kobiety wylepiały z tłuszczu placki.  Lu wylepiła spłaszczoną elipsoidę, bo miała na myśli coś innego.
Od czasu powstania plakietka ulegała destrukcji, erozji i zniszczeniu
Na wysokości ust, po skosie przez cały wizerunek, powstało pęknięcie materiału, powstało już podczas lepienia.  Łuki brwiowe (wały nadoczodołowe) i nos zostały zatarte, prawdopodobne działanie lądolodu.  Cała plakietka została kilka razy utrącona lemieszem w części lewej, po obwodzie prawej części wizerunku, to współczesne ubytki.

Plakietka od spodu.  Leżała na ziemi, drobiny piachu (pył) przylepiał się we wgnieceniach i skamieniał wraz z tłuszczem.  Z prawej widoczny przełom, współczesny ubytek.
Mimo to, na podstawie oryginału lub fotografii można by pokusić się o wykonanie pełnej rekonstrukcji.  Rekonstrukcji w skali 5:1, bo łatwiej, a w skali 50:1 do celów promocyjnych.  Czy znajdzie się zdolny i odważny artysta a wolontariusz?  Wcale mnie na to nie stać ale znajdą się na to pieniądze, bo będzie potrzebna do promocji pierwszej światowej wystawy p.t. „ Cywilizacja Homo erectus”.
Główne wymiary:
A - wysokość w najwyższym miejscu 18,3 (mm),
B - wysokość (grubość podstawy) 12,
- wysokość płaskorzeźby 6,3 (różnica wymiarów),
- średnica płaskorzeźby w najszerszym miejscu 25,5,
- wygładzona szerokość zachowana na obwodzie 3,5.
Notacje Centrum - organizacji wirtualnej, inicjatywy obywatelskiej a więc nielegalnej.
1. 15.09.2012 w Pałacu Książęcym we Wleniu, na odczycie p.t. „O pradziejach Doliny Bobru” z okazji Europejskich Dni Dziedzictwa ogłosiłem światu, że Dolinę Bobru zamieszkiwał nasz przodek Homo erectus.  Po tym zacząłem pisać i publikować na okolicznych portalach internetowych aż do tej strony.
2. Tydzień temu 5.10.2014 wysłałem pocztą mailową kolejne zawiadomienia o siedliskach i terenach łowieckich Homo erectusa na Ziemi Niczyjej, z prośbami o objęcie ochroną i z linkami do strony;
- do Dyrekcji Parku Krajobrazowego Doliny Bobru,
- do Konserwatorów Zabytków powiatów jeleniogórskiego i legnickiego,
- i pierwsze zawiadomienie - do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu.
Nie trudno zgadnąć, że bez odzewu – nie zaglądali nawet na stronę, wiem bo sprawdzam w statystykach strony - nie chcą wiedzieć o niczym.  Znaczy, że Ziemia Niczyja jest niczyja, a nie mówiłem?
Widzę w kamieniach to, czego oni nie widzą i w zacietrzewieniu swoim nigdy nie zobaczą.  Nie mam nic do stracenia (dosłownie), będę robił swoje a na przekór i do skutku.
12.06.2015 Więcej o plakietce w eseju "Sztuka - Warsztat twórczy Lu" na str.:
http://homo-erectus-cywilizacja.blogspot.com/p/iv-sztuka-warsztat-tworczy-lu.html 

Foto autor                                            Roman Wysocki
12.10.2014 Bystrzyca Górna k.Wlenia.
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com